Olej sprzęt!
Po cholerę Ci zegarek biegowy? Na diabła Ci pulsometr? Kiedy ostatnio biegałeś w sześciu parach gaci i dwóch koszulkach na raz? Czym dla Ciebie różnią się buty za 70 zł od butów za 700 zł? Jesteś w stanie znacząco poprawić swoje wyniki przy użyciu wypasionych Salomonów S-Labów albo Adidasów AdiZero Adios Coś-tam (dwie najdroższe pary butów z Sklepbiegacza.pl)? Bez urazy, ale jestem przekonany, że w Polsce jest kilkadziesiąt, może sto kilkadziesiąt osób, które są w stanie naprawdę wykorzystać potencjał drzemiący w tych butach. A cała reszta? Cała reszta, najpewniej, albo ma te buty bo były ładne, wygodne, albo biega w nich ktoś z elity. Albo przekonanie, że buty za taką kasę muszą robić robotę za biegacza.
Pół biedy, gdy kupują taki wypasiony sprzęt biegacze z doświadczeniem, którzy cały czas trenują.
Cała bieda, jeśli mocno wylajtowany sprzęt kupują początkujący biegacze, wychodząc z założenia, że skoro elyta biega w takim sprzęcie, to coś musi znaczyć. To znaczy mniej-więcej tyle, że są na takim poziomie, że buty, lekki plecak czy coś-tam innego faktycznie znacząco im pomaga, co nie zmienia faktu, że biegowa elita jest w stanie przeciętnego uczestnika zawodów obiec bez problemu w najtańszych butach z dyskontu. Za to w lekkich, startowych butach początkujący biegacz może sobie po prostu zrobić krzywdę, uszkodzić stawy w kolanach czy stopach, co jest kwestią przede wszystkich doświadczenia i techniki.
Nie mówię, że generalnie buty dla elity, a reszta boso, co to, to nie.
Chcę powiedzieć, że warto zastanowić się nad minimalizmem w kwestii sprzętu. Zamiast kupować szóstą parę butów albo czwartą parę gaci, może lepiej jechać na zawody? Albo zainwestować w kilka sesji z trenerem? Zasięgnąć (komercyjnej) porady e-trenera? Iść na basen albo na siłownię?
Zanim kupisz kolejną parę wypasionych butów czy spodenek, po prostu, po ludzku, zastanów się, czy jesteś w stanie wykorzystać potencjał, który w nich drzemie. Tak na moje, niewprawne, oko rozsądną granicą jest czas poniżej 40 minut na dychę (powyżej 3000m w teście Coopera). Jeśli masz na to kasę i posiadanie tego sprawia Ci przyjemność, to nikt i nic Ci nie zabroni, czasem po prostu warto przemyśleć sprawę po dwakroć.
Sam zacząłem się ostatnio nad tymi kwestiami zastanawiać i… Generalnie dochodzę do wniosków, że nie warto. Że lepszą inwestycją jest czas. I są to wnioski, do których dochodziłem jakieś dwa lata biegowej „kariery”, więc potraktuj ten artykuł jako dwa lata oszczędności.
Na razie biegaj. Trenuj. Olej sprzęt. Na sprzęt przyjdzie czas, sprzęt w sklepach będzie tylko troszkę lepszy.
Ale czasem i tak warto obejrzeć się na promocje.