Styl motylkowy – wprowadzenie
Dzisiaj chciałbym wam przedstawić styl motylkowy. Jedni uważają, że jest trudny do opanowania wręcz niemożliwy, a inni radzą sobie z nim bez problemów. Od czego to zależy? Ciężko powiedzieć, ale chyba od warunków fizycznych danej osoby i zdolności. Każdy umie robić coś innego. Jednemu z łatwością przychodzi pływanie stylem motylkowym, a drugiemu gotowanie.
Trochę historii
- Kiedyś był podłączony do stylu klasycznego (żabki), jednak został rozdzielony w 1952 roku ze względu na inne ruchy ciała oraz osiągalną prędkość.
- Po tym rozdzieleniu w 1953 roku nastąpił rozwój stylu. Chodziło o pracę nóg i jej skoordynowanie. Na jeden cykl ruchu ramion następowało cztery ruchy nóg.
Styl motylkowy, z czym to się je?
– Ale tato przecież tak się nie da – mówi zmartwiony syn.
– Wszystko się da tylko potrzeba trochę wprawy. Spokojnie Maćku bądź cierpliwy. Najważniejsze jest to, aby połączyć ruch całego ciała z ruchem nóg.
Maciek wskoczył do wody i zanurkował pod wodę, aby oswoić się z temperaturą wody. Jego ojciec stał obok niego i mu tłumaczył, co ma robić.
– Dobrze synu najważniejsze są odpowiednie ruchy ciała – ojciec pokazał odpowiedni ruch ręką symulując przy tym styl motylkowy. – Pamiętaj, że zaczynamy ten ruch od głowy. W górę i w dół. Później staramy się dołączyć do tego klatkę piersiową, biodra, kolana i stopy. Widzisz w tym stylu ważny jest podział tego. Wszystko musi się z sobą zgrać spróbuj, będę cie ubezpieczał.
Maciek zaczął powoli zanurzać głowę, a później resztę ciała. Wyglądał bardziej jak wijąca się dżdżownica niż delfin, ale to szczegół.
– Świętnie ci idzie – dopingował go ojciec. – Zacząłeś łapać, o co chodzi. Trening czyni mistrza. Powolne ruchy nigdzie się nie śpiesz.
Maciek wynurzył się z wody i złapał powietrze. Stanął pewnie nogami i spojrzał na ojca pytajaco.
– Było naprawdę dobrze jak na pierwszy raz. Teraz trochę utrudnimy. Robisz to samo tylko pamiętaj, żeby coraz intensywniej poruszać poszczególnymi częściami ciała. Głową powoli, klatką piersiową szybciej, biodra jeszcze szybciej, kolana mocniej i stopy energicznie.
Maciek zaczął sie stosować do wskazówek ojca i powoli przemierzał dystans stylem motylkowym.
– Pamiętaj, aby trzymać nogi blisko siebie! Nie trzymaj tak tych stup muszą być prosto palce wyciągnięte – instruował Maćka. – Wszystko ma iść płynnie. Nogi wykonują ruch jednocześnie.
Ojciec zaczął bić brawo. Na twarzy Maćka pojawił się uśmiech. Był z siebie dumny.
Widziałeś, widziałeś dobrze to robie? – Pytał podniecony Maciek.
– Tak świetnie ci idzie. Teraz powiem ci jak powinna wyglądać praca rąk. Muszą być one wyciągnięte do przodu jakbyś płynął strzałką. Odpychamy się silno obie rękami jednocześnie do momentu, aż wyprostujemy je za sobą. Wtedy ręce wynurzają się z wody i wracają do pozycji wyjściowej. Rozumiesz?
– Czekaj, zaraz zobaczę – odpowiedział Maciek.
Zaczął płynąc prosto i ruszać samymi ramionami. W wolnym tempie poruszał się do przodu. Po chwili poczuł, że zaczyna mu brakować powietrza i się wynurzył.
– Dobrze ci poszło, powinno to trochę wyglądać jak krążenie ramion w przód oburącz. Teraz zajmijmy się oddechem. Bierze sie go co dwa cykle. Kiedy płyniemy delfinkiem to w każdym cyklu wynurzamy się nabieramy powietrza i gdy ręce wchodzą pod wodę wykonując krążenie to głowa się także chowa.
Ojciec Maćka wszedł do wody i pokazał synowi jak profesjonalnie powinno się płynąć stylem motylkowym.
- Głowa, klatka piersiowa, biodra, kolana i stopy zaczęły wykonywać coraz intensywniejsze ruchy. W tym samym czasie ręce zaczęły fazę odepchnięcia.
- Kiedy ręce są przy powierzchni wody, wynurzamy głowę i nabieramy powietrza.
- Kiedy ręce zostają wyciągnięte z wody następuje ponownie ruch całym ciałem.
- Powrót do punktu pierwszego. Jak widzimy ma jeden cykl rąk przypada dwa cykle ruchu nogami.
Zapraszam do komentowania, mam nadzieje, że podobało się wam opis na przykładzie wyjścia na basen Maćka z tatą.