Reinhard Hess – “Wcale się nie wystraszyliśmy”
W 1993 roku Reinhard Hess objął stanowisko trenera reprezentacji Niemiec. Początkowo jego głównym zadaniem było perfekcyjne przestawienie zawodników na nowy styl-V. Z sezonu na sezon zawodnicy Hessa osiągali coraz większe sukcesy.
57-letni trener z Turyngii pracuje z zapałem z młodymi zawodnikami. Jego bilans jest naprawdę godny podziwu, z drużyną zdobył ponad 20 medali. Jednak jego głód zwycięstw nie został jeszcze zaspokojony, a kolejną okazją do powiększenia tego dorobku będą mistrzostwa świata w Predazzo w lutym 2003 roku.
Panie Hess, co przeważyło, że wybraliście “senne” miasteczko Gällivare w Szwecji na swój pierwszy obóz treningowy?
Reinhard Hess: Tutaj mamy konieczny do treningów spokój. Bez przeszkód ćwiczymy i nie ma żadnego zamieszania dookoła nas.
Trenujecie tutaj na skoczni normalnej. Pierwsze zawodny w Kuusamo 29 listopada odbędą się na dużym obiekcie. Czy to jest niekorzystne na początek sezonu?
Hess: Niedawno trenowaliśmy na igielicie, a teraz oddajemy pierwsze skoki na śniegu. Będziemy sukcesywnie przestawiać nasz trening. To nie jest żadna wada.
Mamy możliwość, aby wcześniej trenować w Kuusamo.
Co obecnie specjalnego obejmuje wasz trening?
Hess: Pracujemy nad techniką, a w szczególności nad siłą, której będziemy potrzebować podczas Turnieju Czterech Skoczni. Ogólnie przykładamy wagę do atletyki.
Naszą podstawą, jeśli chodzi o skoki, będzie 80 prób wykonanych przez każdego zawodnika podczas dwóch tygodni w Gällivare.
Christof Duffner po swoim upadku musiał wracać do domu. Czy w jego miejsce zostanie ktoś powołany?
Hess: Nikt więcej nie dostanie nominacji na obóz w Gällivare.
To jest zmartwienie, że przez wypadnięcie Christofa pozostanie wolne miejsce. Ktoś z kadry B pojedzie na początek Pucharu Świata.
Czy padło już nazwisko?
Hess: Nie. Nie mam jeszcze żadnego rozeznania.
Tą decyzję podejmie Andi Bauer samodzielnie.
Przeżył już Pan podobny czas kontuzji?
Hess: To nie jest nic nadzwyczajnego. Trzeba żyć z tą sytuacją – ryzyko jest wkalkulowane w tę dyscyplinę. Nie będziemy się teraz cofać, jak ślimaki do swoich muszli tylko bierzemy się do pracy. Wcale nas to nie wystraszyło.
W zeszłych sezonach, z jednym wyjątkiem (Hocke w Engelbergu), tylko Schmitt i Hannawald zwyciężali w indywidualnych konkursach. Brakuje innych zawodników w drużynie?
Hess: Oni skaczą po prostu krócej. Takie wyjątki, jak Martin i Sven nie zdarzają się często. To całkiem normalne, że nie każdy osiąga sukcesy w Pucharze Świata.
Kto jest obecnie najbliżej tej dwójki?
Czy ktoś stąpa im po piętach?
Hess: Nie widzę w tej chwili żadnego takiego zawodnika.
Nie jest łatwo zastąpić najlepszych.
W lecie niemieccy zawodnicy nie zrobili furory. Będzie Pan żądał w zimie lepszych wyników?
Hess: Jak już wspominałem, nie jest tak łatwo zastąpić najlepszych zawodników. Ale będziemy znów w takim położeniu, że zaprezentujemy nowych, wysokiej klasy zawodników.
Tak jak my osiągnęliśmy to po Weißflogu i Thomie.
Potrzeba jednak czasu i cierpliwości. Widziałem już Franka Löfflera następcą tronu. Nie będę popełniał podobnych błędów. Zobaczyliśmy, co się stało.
Jak prezentuje się Sven Hannawald na pierwszych treningach na śniegu?
Hess: Jestem bardzo uradowany, że może trenować,nie odczuwając żadnego bólu.
On jest profesjonalistą i potrafi ocenić realnie sytuację. Jesteśmy jednak bardzo optymistycznie nastawieni. Sven będzie znów zaliczany do grona faworytów podczas Turnieju Czterech Skoczni.
Także Stephan Hocke był kontuzjowany. Jak wyglądają jego postępy?
Hess: Stephan miał tylko naderwane wiązadło. Przez to nie miał tak dużych zaległości treningowych. U niego psychika odegrała znaczącą rolę. On będzie robił postępy i wymagał od siebie coraz więcej. Także w jego przypadku wskazana jest cierpliwość. Jeśli nie będzie zaprzątał sobie niczym głowy, będzie odnosił sukcesy.
Martin Schmitt trenuje obecnie w Schwarzwaldzie. O nim chyba niewiele można jeszcze powiedzieć. Jak zatem wygląda sprawa Michaela Uhrmanna?
Należał do drużyny olimpijskiej w Salt Lake City, ale w lecie, z powodu nauki, prawie nie trenował.
Hess: Także on w zimie będzie osiągał odpowiednie rezultaty.
Co do Martina, to chciałbym jeszcze powiedzieć, że nie przekreślam jego szans podczas Turnieju Czterech Skoczni.
Co zrobi Pan, jeśli nie będzie sukcesów zimą?
Hess: Nie mogę odpowiedzieć na to pytanie, ponieważ sądzę, że sukcesy jednak będą. Chciałbym zaakcentować, że w poprzednich latach musieliśmy o każde zwycięstwo walczyć. Przede wszystkim wkładamy w to ciężką pracę.
Początek Pucharu Świata zbliża się wielkimi krokami. Jakie uczucia towarzyszą Panu na tę myśl?
Hess: Popadam w stan radości.Od 2 listopada czuję mrowienie. To spostrzegła także moja żona. W lecie praca na treningach jest inna, nie ma tego uczucia. W zimie czuję się dokładnie tak, jak zawodnicy.
Nie zszarpie Pan sobie zdrowia?
Hess: Czasami już w to wierzę, ale zawsze sobie powtarzałem: Jeśli pozostaje to w granicach, wszystko jest w porządku.
Jakie życzenia ma Pan na nadchodzący sezon?
Hess: Po pierwsze, żebym wszystkich zawodników zdrowych przywiózł w końcu marca do domu do rodziców. Po drugie, abyśmy pozostali krajem skoków narciarskich. I po trzecie, żebyśmy wrócili z Predazzo z mistrzostwem świata.